Dziś w starej remizie na ulicy Żabiej we Włocławku odbyło się wręczenie wyróżnień, medali i podziękowań za zasługi w naszej pięknej organizacji krwiopijców tzw. PCK(Polskie Centrum(?) Krwiodawstwa) na które jestem zapisany(co złego to nie ja) od niecałych dwóch lat. Całe "przedstawienie" odbyło się w ok. godzinę, wystąpili między innymi Pan Skrzypek(prezydent miasta) i jego doradca a także inni ludzie bliżej powiązani z organizacją. Wręczanie medali, podziękowań i innych było bez liku. Na koniec wystąpiły 4 dziewczęta z LMK (liceum ogólnokształcące Mikołaja Kopernika) które zaprezentowały nam swój talent muzyczny i zaśpiewały kilka piosenek które co niektórych na pewno wzruszyły...
A teraz koniec już tych dziennikarskich wywłoków powracam do mojego mniej poważnego i mniej inteligentnego stylu pisania...
Ogólnie cała uroczystość była w miarę ciekawa, pośmiałem się gdyż szedłem na całą hecę z koleżanką i panią pedagog i wydały się moje skłonności satanistyczny/psychopatyczne. Oczywiście nie brakło macanek podczas tego eventu, Magda, wiesz o czym mówię (hehehehe)
Jedzenie które wystawiono na poczęstunek było dosyć egzotyczne, nie spróbowałem oczywiście żadnej z przekąsek gdyż nie chciałem się skompromitować tym że po prostu nie wiedziałem jak to się je...
środa, 26 listopada 2008
poniedziałek, 24 listopada 2008
"kawałek" z mojej dosyć skromnej prozy.
I
Spałem, marzyłem o niej, wiedziałem że przyjdzie by zabrać mnie
unikałem swego odbicia, w lustrze przepowiedni
Mówili mi wybrańcze przez boga zesłany, lecz ja nie wierzyłem w ich słowa, nie chciałem, do czasu.
Przyszło do mnie wezwanie od lorda Bonericka miałem wyruszyć na zachód gdzie słońce pierwsze daje promienie, gdzie tęcza widzi swe mienie, gdzie kobiety wstydu nie znają, by odszukać ciebie,
spokojną... śmierć
II
Lecz sumienie nie pozwalało poczuć spokoju dreszcz, gdy zamykałem oczy zawsze przypominała mi się ona, w jej objęcia ma postać wtulona, patrzyła na mnie bez oczu wzrokiem tuląc się do jej żeber obrośniętych kości patrzyłem, płakałem, marzyłem, umierałem, cieszyłem się.
Nagle obudzony głośnym prychnięciem konia, zrozumiałem, to tylko marzenia. Więc w drogę, rzekłem do Kaila, słuchając szumu wody płynącej daleko, zastanawiałem się czy dobędę jeszcze miecza? Zginę jak prawdziwy człowiek, w ogniu walki z którego się zrodziłem, z walki dobra ze złem gdzie powstaliśmy my którzy wolny wybór mają, a zatem....
III
Powóz stanął po 7 dniach podróży, ujrzałem karczmę o nazwie Zwiędniętej Róży, wstałem chwiejnym krokiem, jak po przespaniu dnia lub pięciu, śniłem znów, wszedłem do karczmy wnet powitały mnie śmiech, hałas dochodzący od stolików gdzie pełno było ludzi, pół ludzi, harpii i ta krew, przypomniałaś mi się zatrzymałem rękę na rękojeści miecza, wolno podszedłem do lady prosząc o piwo, było zimne,pieniste lecz bez smaku, zdobyłem się na zerknięcie na jedną z harpii która kusiła swoimi piersiami spragnionego rycerza, poszedł, krzyk, cisza rozległa się, ludzie dalej upajali mózgi, zataczali się, wyszedłem Kail już kończył, rzekłem, tym razem ja poprowadzę a ty chłopcze śpij, odetchnął z ulgą, a konie? Cóż, przeraziły się...
IV
O poranku 9 dnia wrzask wron rozciął spokojne niebo, spojrzałem do tyłu Kail już dzierżył swego Kirata w dłoni, spokojnie to tylko elfy, znowu polują na wrony. Czemu? Wieżą że jedna wrona to 1 rok dalszego życia, schowaj broń. Ale.. Powiedziałem schowaj wojny już nie ma... Ehh walka o górę Sarin najpiękniejsza, największa, najkrwawsza , zwycięska, wyobrażasz to sobie ? 10 Tysięcy ludzkich mieczy, kusz,włóczni, przeciw 15 tysiącom elfickich łuków i krasnoludzkich młotów i toporów, jak fale morza połyskiwaliśmy w pełnym słońcu, niczym rzeka złota,stali i oczu przemocy, trwaliśmy tak niewielu przeżyło a właściwie jeden... Ja.
V
Gdy dojechaliśmy do przedostatniego przystanku, powitano nas jak by się tego spodziewano po mieście rabusiów znane jako Vixa, unikane jak ogień poszukiwane przez wielu, okupowane przez króli w końcu zrozumieli, wynieśli się, a cech złodziejski rozrósł się jak szarańcza, to miasto obszarpane, brudne, piękne, o tym właśnie marzyłem. Kail możesz już wracać, tutaj wysiadam, weź mój ekwipunek wszystko prócz ubrania, miecza i odrobiny złota, zostaje tutaj Królowi powiedz że dotarłem na miejsce spoczynku...
VI
Następnego dnia zbudził mnie pisk świni, pomyślałem, znowu w wojsku, nie tym razem przeszedłem się do karczmy była pusta, podszedłem do barmana i spytałem jest robota? NIE... No niestety wychodząc tak jakby mimowolnie rzuciłem złotego ark'a na ladę. W wejściu stanęło dwóch osiłków o przygłupim wyrazie twarzy, nie zajęli mi długo czasu, poszedłem dalej, tym razem wstąpiłem do motelu wydałem trochę i poszedłem spać.
Znów do mnie przyszłaś kochanie? Proszę zostań na tę noc, nie pozwól mi się obudzić aż do rana, na razie nie chcę umierać więc nie będę nalegał. Przytaknęła tylko, odsunęła kaptur i zobaczyłem pustkę, pierwszy raz zobaczyłem jej oczy, czarne, bez uczucia jakby smutne z tego powodu że po raz pierwszy nie chcę umrzeć, postanowiłem, dotrę do miejsca spoczynku... Ocknąłem się, głuchy poranek zawitał przez szyby, wyszedłem bez słowa, kupiłem konia i ruszyłem na miejsce mojej śmierci...
VII
Po trzech dniach, byłem już tam, gdzie serce przestało oddychać a płuca bić gdzie poznałem śmierć i zakochałem się w niej. Byłem u stóp góry sarin... Teraz po latach wichur była ledwie jej połowa po 3 tysiącach lat, wróciłem, na górze byłem zaledwie po 3 godzinach wspinaczki, stanąłem na polu bitwy gdzie rdzewiały miecze a łuki się rozkładały, zbroję nieruszone jako święte relikwie opadały już z ciał. Położyłem się przy nim, przy elfie, moim przyjacielu, którego zabiłem, położyłem, zasnąłem.
Teraz mogę, możesz mnie wziąć ze sobą najukochańsza. Nie mogę jesteś jedynym który pragnie śmierci a umrzeć nie może, przepraszam. Więc zabije się sam i odnajdę cię kochana. Więc czyń co musisz albowiem giniesz jak bohater, za niebo cie nie wezmą lecz w piekielne otchłanie upuszczą, przepraszam. Proszę, w końcu.... blisko ciebie...
I
Spałem, marzyłem o niej, wiedziałem że przyjdzie by zabrać mnie
unikałem swego odbicia, w lustrze przepowiedni
Mówili mi wybrańcze przez boga zesłany, lecz ja nie wierzyłem w ich słowa, nie chciałem, do czasu.
Przyszło do mnie wezwanie od lorda Bonericka miałem wyruszyć na zachód gdzie słońce pierwsze daje promienie, gdzie tęcza widzi swe mienie, gdzie kobiety wstydu nie znają, by odszukać ciebie,
spokojną... śmierć
II
Lecz sumienie nie pozwalało poczuć spokoju dreszcz, gdy zamykałem oczy zawsze przypominała mi się ona, w jej objęcia ma postać wtulona, patrzyła na mnie bez oczu wzrokiem tuląc się do jej żeber obrośniętych kości patrzyłem, płakałem, marzyłem, umierałem, cieszyłem się.
Nagle obudzony głośnym prychnięciem konia, zrozumiałem, to tylko marzenia. Więc w drogę, rzekłem do Kaila, słuchając szumu wody płynącej daleko, zastanawiałem się czy dobędę jeszcze miecza? Zginę jak prawdziwy człowiek, w ogniu walki z którego się zrodziłem, z walki dobra ze złem gdzie powstaliśmy my którzy wolny wybór mają, a zatem....
III
Powóz stanął po 7 dniach podróży, ujrzałem karczmę o nazwie Zwiędniętej Róży, wstałem chwiejnym krokiem, jak po przespaniu dnia lub pięciu, śniłem znów, wszedłem do karczmy wnet powitały mnie śmiech, hałas dochodzący od stolików gdzie pełno było ludzi, pół ludzi, harpii i ta krew, przypomniałaś mi się zatrzymałem rękę na rękojeści miecza, wolno podszedłem do lady prosząc o piwo, było zimne,pieniste lecz bez smaku, zdobyłem się na zerknięcie na jedną z harpii która kusiła swoimi piersiami spragnionego rycerza, poszedł, krzyk, cisza rozległa się, ludzie dalej upajali mózgi, zataczali się, wyszedłem Kail już kończył, rzekłem, tym razem ja poprowadzę a ty chłopcze śpij, odetchnął z ulgą, a konie? Cóż, przeraziły się...
IV
O poranku 9 dnia wrzask wron rozciął spokojne niebo, spojrzałem do tyłu Kail już dzierżył swego Kirata w dłoni, spokojnie to tylko elfy, znowu polują na wrony. Czemu? Wieżą że jedna wrona to 1 rok dalszego życia, schowaj broń. Ale.. Powiedziałem schowaj wojny już nie ma... Ehh walka o górę Sarin najpiękniejsza, największa, najkrwawsza , zwycięska, wyobrażasz to sobie ? 10 Tysięcy ludzkich mieczy, kusz,włóczni, przeciw 15 tysiącom elfickich łuków i krasnoludzkich młotów i toporów, jak fale morza połyskiwaliśmy w pełnym słońcu, niczym rzeka złota,stali i oczu przemocy, trwaliśmy tak niewielu przeżyło a właściwie jeden... Ja.
V
Gdy dojechaliśmy do przedostatniego przystanku, powitano nas jak by się tego spodziewano po mieście rabusiów znane jako Vixa, unikane jak ogień poszukiwane przez wielu, okupowane przez króli w końcu zrozumieli, wynieśli się, a cech złodziejski rozrósł się jak szarańcza, to miasto obszarpane, brudne, piękne, o tym właśnie marzyłem. Kail możesz już wracać, tutaj wysiadam, weź mój ekwipunek wszystko prócz ubrania, miecza i odrobiny złota, zostaje tutaj Królowi powiedz że dotarłem na miejsce spoczynku...
VI
Następnego dnia zbudził mnie pisk świni, pomyślałem, znowu w wojsku, nie tym razem przeszedłem się do karczmy była pusta, podszedłem do barmana i spytałem jest robota? NIE... No niestety wychodząc tak jakby mimowolnie rzuciłem złotego ark'a na ladę. W wejściu stanęło dwóch osiłków o przygłupim wyrazie twarzy, nie zajęli mi długo czasu, poszedłem dalej, tym razem wstąpiłem do motelu wydałem trochę i poszedłem spać.
Znów do mnie przyszłaś kochanie? Proszę zostań na tę noc, nie pozwól mi się obudzić aż do rana, na razie nie chcę umierać więc nie będę nalegał. Przytaknęła tylko, odsunęła kaptur i zobaczyłem pustkę, pierwszy raz zobaczyłem jej oczy, czarne, bez uczucia jakby smutne z tego powodu że po raz pierwszy nie chcę umrzeć, postanowiłem, dotrę do miejsca spoczynku... Ocknąłem się, głuchy poranek zawitał przez szyby, wyszedłem bez słowa, kupiłem konia i ruszyłem na miejsce mojej śmierci...
VII
Po trzech dniach, byłem już tam, gdzie serce przestało oddychać a płuca bić gdzie poznałem śmierć i zakochałem się w niej. Byłem u stóp góry sarin... Teraz po latach wichur była ledwie jej połowa po 3 tysiącach lat, wróciłem, na górze byłem zaledwie po 3 godzinach wspinaczki, stanąłem na polu bitwy gdzie rdzewiały miecze a łuki się rozkładały, zbroję nieruszone jako święte relikwie opadały już z ciał. Położyłem się przy nim, przy elfie, moim przyjacielu, którego zabiłem, położyłem, zasnąłem.
Teraz mogę, możesz mnie wziąć ze sobą najukochańsza. Nie mogę jesteś jedynym który pragnie śmierci a umrzeć nie może, przepraszam. Więc zabije się sam i odnajdę cię kochana. Więc czyń co musisz albowiem giniesz jak bohater, za niebo cie nie wezmą lecz w piekielne otchłanie upuszczą, przepraszam. Proszę, w końcu.... blisko ciebie...
sobota, 22 listopada 2008
Gryząc się w jabłko
Post od rana, a jak. Szkoda dnia marnować spaniem mimo iż weekend. Jak co rano kłótnia ze starszym, bo w większości po to są by się na nich wyżyć nie? :)
Śniadanie zacząłem zdrowo od jabłka i filiżanki herbaty oczywiście z odrobiną miody i plasterkiem cytryny.
Tak mnie ostatnio coś dziwne natchnienia biorą to pisze o kawie nazajutrz o starych piernikach i wszystko ogółem wydaje się być w porządku.
Dziś z repertuaru tekstów punk rockowych czyli "Rise Against- Dancing for the rain" przetłumaczone na język ojczysty w pełni przeze mnie:
tracimy piękno dnia już nie potrafię szybciej pracować.
pod naciskiem zła idziemy dalej.
nie zamykaj oczu,
a co jeśli to wszystko kryje się w cieniu,
to co rożni się od gwiazd.
jeśli zatrzymam się tu czy spytasz mnie o zmianę.
to złamie nas w sobie, będziemy tańczyć aby nadszedł deszcz
pijemy z nieba go lecz on nigdy nie jest taki sam
ten świat przeszkadza lecz odległość odwdzięcza się
mamy wyznaczony punkt którego nie zniszczy nikt
(i my to wiemy i my to wiemy)
deszcz już nie pada a ogień wciąż pali nas
wszyscy bracia zmęczeni prysznic biorą w nim
śpimy głośno pod samym sklepieniem gwiazd
czy chcesz ocalić ich jak ocaliłeś nas?
jeśli zatrzymam się tu czy spytasz mnie o zmianę
to złamie nas w sobie, będziemy tańczyć aby nadszedł deszcz
pijemy z nieba go lecz on nigdy nie jest taki sam
ten świat przeszkadza lecz odległość odwdzięcza się
mamy wyznaczony punkt którego nie zniszczy nikt
i my to wiemy i my to wiemy
zraniłaś mnie mocno lecz ja wciąż oddycham
przysięgam, zasysam szorstko powietrze
nie znajdziesz nas dołujących się
lub plączących od twych kłamstw
jeśli zatrzymam się tu czy spytasz mnie o zmianę
to złamie nas w sobie, będziemy tańczyć aby nadszedł deszcz
pijemy z nieba go lecz on nigdy nie jest taki sam
ten świat przeszkadza lecz odległość odwdzięcza się
mamy wyznaczony punkt którego nie zniszczy nikt
i my to wiemy i my to wiemy
tłumaczone przez: dusieqq
piosenka : rise against-dancing for the rain
gatunek : punk rock
album: nieznany
Śniadanie zacząłem zdrowo od jabłka i filiżanki herbaty oczywiście z odrobiną miody i plasterkiem cytryny.
Tak mnie ostatnio coś dziwne natchnienia biorą to pisze o kawie nazajutrz o starych piernikach i wszystko ogółem wydaje się być w porządku.
Dziś z repertuaru tekstów punk rockowych czyli "Rise Against- Dancing for the rain" przetłumaczone na język ojczysty w pełni przeze mnie:
tracimy piękno dnia już nie potrafię szybciej pracować.
pod naciskiem zła idziemy dalej.
nie zamykaj oczu,
a co jeśli to wszystko kryje się w cieniu,
to co rożni się od gwiazd.
jeśli zatrzymam się tu czy spytasz mnie o zmianę.
to złamie nas w sobie, będziemy tańczyć aby nadszedł deszcz
pijemy z nieba go lecz on nigdy nie jest taki sam
ten świat przeszkadza lecz odległość odwdzięcza się
mamy wyznaczony punkt którego nie zniszczy nikt
(i my to wiemy i my to wiemy)
deszcz już nie pada a ogień wciąż pali nas
wszyscy bracia zmęczeni prysznic biorą w nim
śpimy głośno pod samym sklepieniem gwiazd
czy chcesz ocalić ich jak ocaliłeś nas?
jeśli zatrzymam się tu czy spytasz mnie o zmianę
to złamie nas w sobie, będziemy tańczyć aby nadszedł deszcz
pijemy z nieba go lecz on nigdy nie jest taki sam
ten świat przeszkadza lecz odległość odwdzięcza się
mamy wyznaczony punkt którego nie zniszczy nikt
i my to wiemy i my to wiemy
zraniłaś mnie mocno lecz ja wciąż oddycham
przysięgam, zasysam szorstko powietrze
nie znajdziesz nas dołujących się
lub plączących od twych kłamstw
jeśli zatrzymam się tu czy spytasz mnie o zmianę
to złamie nas w sobie, będziemy tańczyć aby nadszedł deszcz
pijemy z nieba go lecz on nigdy nie jest taki sam
ten świat przeszkadza lecz odległość odwdzięcza się
mamy wyznaczony punkt którego nie zniszczy nikt
i my to wiemy i my to wiemy
tłumaczone przez: dusieqq
piosenka : rise against-dancing for the rain
gatunek : punk rock
album: nieznany
piątek, 21 listopada 2008
początek
No testuje bloga raz.. raz... jest głos? No dobrze... Ekhm
Witam wszem i wobec na moim blogu
Blog wygląda jak wygląda, zielony bo często w wielu sprawach jestem totalnie zielony i jest to jeden z moich ulubionych kolorów. Na początek zafunduje wam łańcuszek którym zaraziła mnie moja dobra znajoma Małgosia :) Później będę opowiadał o sprawach dręczących mnie lub cieszących o ile takowe się pojawią, także będę sumiennym blogowiczem(chyba) aby nie zawieść tych czytających jak i tych którzy będą czytającymi. No dobra no to dzwonimy na nr telefonu: 666łańcuszek
1.O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
Zaczynam wieczorem, kończę jak przeczytam
2. Gdzie czytasz?
Na kanapie, w łóżku.
3. Jeśli czytasz (na leżąco) w łóżku, to czytasz najchętniej na plecach czy na brzuchu
Jak się da.
4. Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Fantastyka, Grube tomiszcza jakiś starych powieści, młodzieżowe
5. Jaką książkę ostatnio kupiłeś?
Nocna straż-Siergiej Łukjanienko
Mój Własny Diabeł- Mike Carey
6. Co czytałeś ostatnio?
Bogowie, Honor, Ankh-Morpork- Terrego Parttcheta
7. Co czytasz aktualnie?
Kalewala- Epopeja fińska opr. Janina Porazińska
8. Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi? Jeśli używasz zakładek, to jakie one są?
Zwykle zapamiętuje strony a jak to nie skutkuje to zostawiam książkę otwartą na danej stronie i odwracam do góry okładką.
9. Co sądzisz o książkach do słuchania?
Nie słuchałem, więc nie wiem
10. Co sądzisz o e-bookach?
Stale je czytam, w formie jad. Na komórce.
Zgodnie z łańcuszkową tradycją wyznaczam nowe ofiary:
Szatniarka/Szantażystka Margo :)
i wielu innych którzy zapewne nie będą się w to bawić...
Witam wszem i wobec na moim blogu
Blog wygląda jak wygląda, zielony bo często w wielu sprawach jestem totalnie zielony i jest to jeden z moich ulubionych kolorów. Na początek zafunduje wam łańcuszek którym zaraziła mnie moja dobra znajoma Małgosia :) Później będę opowiadał o sprawach dręczących mnie lub cieszących o ile takowe się pojawią, także będę sumiennym blogowiczem(chyba) aby nie zawieść tych czytających jak i tych którzy będą czytającymi. No dobra no to dzwonimy na nr telefonu: 666łańcuszek
1.O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
Zaczynam wieczorem, kończę jak przeczytam
2. Gdzie czytasz?
Na kanapie, w łóżku.
3. Jeśli czytasz (na leżąco) w łóżku, to czytasz najchętniej na plecach czy na brzuchu
Jak się da.
4. Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Fantastyka, Grube tomiszcza jakiś starych powieści, młodzieżowe
5. Jaką książkę ostatnio kupiłeś?
Nocna straż-Siergiej Łukjanienko
Mój Własny Diabeł- Mike Carey
6. Co czytałeś ostatnio?
Bogowie, Honor, Ankh-Morpork- Terrego Parttcheta
7. Co czytasz aktualnie?
Kalewala- Epopeja fińska opr. Janina Porazińska
8. Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi? Jeśli używasz zakładek, to jakie one są?
Zwykle zapamiętuje strony a jak to nie skutkuje to zostawiam książkę otwartą na danej stronie i odwracam do góry okładką.
9. Co sądzisz o książkach do słuchania?
Nie słuchałem, więc nie wiem
10. Co sądzisz o e-bookach?
Stale je czytam, w formie jad. Na komórce.
Zgodnie z łańcuszkową tradycją wyznaczam nowe ofiary:
Szatniarka/Szantażystka Margo :)
i wielu innych którzy zapewne nie będą się w to bawić...
Subskrybuj:
Posty (Atom)